Wydanie nr 3/2025, Piątek 3.01.2025
imieniny: pokaż (10 imion)Arleta, Anter, Daniel, Danuta, Enoch, Meliton, Teonas, Genowefa, Teona, Piotr
ReklamaKontakt
  • tvmalbork.pl
  • zulawyimierzeja24.pl
  • tvsztum.pl
  • tvdzierzgon.pl

Malbork. Anna Majda-Sandomierska finalistką konkursu Położna Roku 2024.

Malbork. Anna Majda-Sandomierska finalistką konkursu Położna Roku 2024. fot. archiwum TvRegionalna24.pl
Położna koordynująca oddziału ginekologiczno-położniczego w szpitalu w Malborku, Anna Majda-Sandomierska została finalistką prestiżowego konkursu Położna Roku 2024. Przy jej oddaniu dla pacjentek i podejmowanych rozmaitych aktywnościach aż trudno uwierzyć, że marzyła o innym zawodzie.

Jak podkreślają organizatorzy, konkurs Położna Roku 2024 to wyjątkowa okazja do docenienia pracy położnych, które każdego dnia z oddaniem i pasją troszczą się o zdrowie i komfort swoich pacjentów.

Patronat honorowy nad wydarzeniem objęła Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych, a patronat merytoryczny – Polskie Towarzystwo Położnych.

Położna Roku 2024

Położna koordynująca oddziału ginekologiczno-położniczego Szpitala im. dr Jadwigi Obodzińskiej-Król w Malborku, Anna Majda-Sandomierska znalazła się w finale konkursu, odbywającym się w formule programu „Jeden z dziesięciu”.

- „Zabrakło mi jednego punktu, by znaleźć się w pierwszej trójce. Odpadłam na pytaniu, na które znałam odpowiedź, bo obejmowało wiedzę laktacyjną, która jest moim konikiem. Ale nie tak ubrałam odpowiedź w słowa i komisja zdecydowała, że jej nie uznaje. Więc jest niedosyt, że byłam o krok od trójki” – przyznaje Anna Majda-Sandomierska. – „To był konkurs wiedzy położniczej. Wzięło w nim udział około 200 położnych i ta dziesiątka została wyłoniona spośród uczestniczek, które miały największą liczbę punktów. W pierwszym etapie chodziło o to, by w jak najkrótszym czasie odpowiedzieć na jak największą liczbę pytań”.

Jak mówi, nie przypuszczała nawet, że znajdzie się w dziesiątce, więc już to było pewnym zaskoczeniem i wyróżnieniem. Ale choć tak niewiele brakowało, by zostać laureatką i zdobyć jedną z trzech nagród finansowych, nie żałuje.

-Jako położna, mogłam doświadczyć czegoś nowego, coś przeżyć. Poznałam kolejne osoby, w tym niezwykle ciepłą Iwonę Schymallę, która była szefową telewizyjnej Jedynki. Wyjątkowa była sama atmosfera profesjonalnego nagrania w studiu. Poznałam też inne położne, mamy kontakt, planujemy wspólne działania” – mówi Anna Majda-Sandomierska.

Innowacje malborskiej porodówki

Anna Majda-Sandomierska w Malborku pracuje od 2020 roku, najpierw jako położna, a w sierpniu 2021 roku została koordynatorką oddziału ginekologiczno-położniczego.

- „Od tego czasu udało się wprowadzić trochę nowości, a nawet innowacji na skalę krajową. Cieszę się, że miałam możliwość realnego wpływu na zmianę. Wiedziałam, że coś ode mnie zależy. Jak mam czymś kierować, to chcę, by było to najlepsze dla pacjentek. Wspólnie z zespołem robimy wszystko, by były zadowolone porodu i opieki u nas. Próbujemy wczuć się w ich rolę” – tłumaczy pani Anna.

Jak przyznaje, „porodówka” musi nadążać za oczekiwaniami przyszłym mam. A na oddziale pojawią się coraz nowocześniejsze pacjentki, inne od tych, które rodziły jeszcze parę lat temu.

- „Kiedyś nikt nie oczekiwał, że tata będzie przy porodzie, teraz jest nie do pomyślenia, by go przy nim nie było. Dlatego wyszliśmy z inicjatywą, by tata mógł być też przy cięciu cesarskim. To nie jest choroba, ale sytuacja, że rodzi się dziecko, więc ważne, by tata uczestniczył w budowaniu. Stawiamy na rodzinę, na budowanie relacji od początku” – podkreśla koordynatorka oddziału.

A w odbiorze rodziców liczy się wszystko, nie tylko profesjonalizm zespołu z oddziału. Dlatego malborska „porodówka” stała się bardziej domowa.

- „Ważna jest atmosfera, wystrój sal, dzięki czemu pacjentka nie czuje się jak w typowym szpitalu, z zimnymi kafelkami. Wprowadziliśmy też aromaterapię, bo niektórzy nie lubią szpitalnego zapachu, choć on nie jest taki jak kiedyś. Jest zupełnie inaczej, gdy pacjentka wejdzie, a tam pachnie lawendą. Aromaterapia ma zresztą zastosowanie przy porodzie. Więc to są małe kroczki, które nie niosą za sobą wielkich kosztów, a efekt i zadowolenie pacjentów są nieporównywalne do nakładów” – mówi Anna Majda-Sandomierska.

Zresztą nie ma górnej granicy, jeśli chodzi o podnoszenie poprzeczki. Zawsze można coś poprawić, ulepszyć, dodać. Jak przyznaje Anna Majda-Sandomierska, jest wiele elementów, które na porodówce w Malborku już były, ale uzupełniono ją o zupełnie nowe.

- „Jako placówka powiatowa nadajemy pewne ramy położnictwa w Polsce. To ewenement, bo nie jesteśmy wielką kliniką, nie mamy milionowych środków jako szpital, a jesteśmy w stanie być pionierem w położnictwie. Na przykład jeśli chodzi o okienka do cięcia cesarskiego, gdy rodzice patrzą, jak wydobywamy dziecko, to jesteśmy nieliczni w Europie” – mówi położna. – „Przy porodzie naturalnym mama ma sprawczość, od niej dużo zależy. A przy cięciu, dzięki temu, że jest tata, razem widzą, jak maluch jest wydobywany z brzucha. Jest też mniejszy stres, bo wcześniej mamy często w lampach oglądały to, co się dzieje. Teraz odkrywamy je na sam przyjemny moment powitania dziecka na świecie. A po cięciu – kangurujemy. Zatrudniliśmy też doulę na oddziale, by wesprzeć pacjentki. Za naszym przykładem poszedł jeszcze jeden szpital w Polsce, który napisał, że jako drudzy po PCZ. To dla nas uznanie, że ktoś idzie w nasze ślady”.

Co położnej daje największą satysfakcję?

Co ciekawe, choć Anna Majda-Sandomierska otarła się o tytuł Położnej Roku 2024, marzyła o pracy w zupełnie innym miejscu.

- „Zdawałam na dziennikarstwo. Nie dostałam się, na szczęście. Moim marzeniem była Akademia Obrony Narodowej, zabrakło mi dosłownie niewiele punktów. Chciałam pracować w generalnej siedzibie ONZ, być specjalistką od bezpieczeństwa. Ale okazało się, że nie dostałam się na żadne studia, natomiast był dodatkowy nabór na pielęgniarstwo i położnictwo. Wybrałam położnictwo, absolutnie nie wiedząc, co znaczy bycie położną” – przyznaje szczerze.

Bardzo szybko „wsiąkła”, odkrywając w sobie pasję i wyszukując coraz to nowe ścieżki w zawodzie.

- „Może żałuję, że nie jestem w ONZ, ale nie robię nic w tym kierunku” – śmieje się Anna Majda-Sandomierska. – „Odnalazłam się jako położna w 100 procentach. I w pracy szpitalnej, bo pracowałam wcześniej w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku, gdzie było sporo wyzwań, więc zdobyłam tam doświadczenie, do bycia tu, w małym powiatowym szpitalu, teraz jako oddziałowa, więc w kolejnej roli. Prowadzę jeszcze swoją szkołę rodzenia, swoje porady laktacyjne, bo jestem doradcą laktacyjnym, piszę artykuły do różnych serwisów. Co dowodzi, że położna może robić wiele” – przyznaje.

Co w takim razie daje jej największą satysfakcję?

- „To jest trudne pytanie. Każdego dnia jest to coś innego. Raz to jakiś sukces, gdy uda się coś nowego wprowadzić na oddział. Innym razem to zadowolenie pacjentki albo szczęśliwy poród czy zdjęcia maluszka, którego przyjęłam na świat przysłane przez mamę. Zdarzały mi się takie pacjentki, których wszystkie dzieci przyjęłam na świat, trafiały akurat na mój dyżur. I mam kilka takich mam, które mi co roku na święta wysyłają zdjęcia swoich pociech. I to jest niesamowite, bo po dzieciach widzę, że czas płynie. To chyba jest fajne w tym zawodzie, że nie ma rutyny” – uważa Anna Majda-Sandomierska.

Nawet jeśli z boku wydaje się, że to praca, w której wiele elementów jest powtarzalnych.

- „Każde działanie daje satysfakcję. I to mnie trzyma w tym zawodzie, że mogę znaleźć plusy. Są i trudne chwile, ale pacjentki dają siłę. Bo gdy jest gorzej, to na przykład przychodzi SMS od pacjentki: „Pani Aniu, dzięki pani karmimy się już rok”. Jak trzeba, pomagam przy porodzie i mam satysfakcję, że mogłam zaopiekować się pacjentką i będzie ten poród mile wspominać. Później jestem zadowolona, że mój artykuł na poczytnej stronie został dobrze odebrany i ma fajne komentarze. Czy nawet idę na poradę laktacyjną i słyszę: „Gdyby pani nie przyszła, to ja bym nie karmiła” – wylicza położna. – „Byłam też położną środowiskową, więc dzwonią do mnie z kolejną ciążą, a jak mówię, że już się tym nie zajmuję, to słyszę, że co teraz ta przyszła mama zrobi. Więc to znaczy, że ja się wtedy sprawdziłam, że pacjentka czuła się bezpieczna, otoczona opieką, dostała pomoc, której oczekiwała. Czyli słusznie się uczyłam, zarywając noce, czasem poświęcając bycie ze swoją rodziną, gdy trzeba było się uczyć do specjalizacji i mieć aktualną wiedzę”.

 

Źródło: Powiatowe Centrum Zdrowia w Malborku

Zdjęcia: materiały prasowe

 

Redakcja. Czekamy na Twoje informacje.
Przejdź do komentarzy

Kamery On-Line

Podziel się:
Oceń:
Tagi

Zobacz więcej z kategorii Wiadomości


Komentarze (0)

Dodanie komentarza oznacza akceptację regulaminu. Treści wulgarne, obraźliwe i naruszające regulamin będą usuwane.