Wydanie nr 353/2024, Środa 18.12.2024
imieniny: pokaż (11 imion)Bogusław, Wszemir, Arkadia, Wilibald, Auksencja, Winebald, Winibald, Winibalda, Wunibald, Auksencjusz, Auksenty
ReklamaKontakt
  • tvmalbork.pl
  • zulawyimierzeja24.pl
  • tvsztum.pl
  • tvdzierzgon.pl

Chwile bywają ulotne - wywiad z Szymonem Kamińskim.

Szymon Kamiński pochodzi z Dębiny gm. Nowy Staw. Mieszka w Gdańsku, gdzie pracuje i jest w trakcie pisania pracy doktorskiej w Szkole Doktorskiej Nauk Humanistycznych i Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego. Jak sam podkreśla - jest to kontynuacja jego wcześniejszych zainteresowań i pasji, czyli miłości do literatury, dla której postanowił w stu procentach się poświęcić. Na co dzień pracuje również jako dziennikarz w „Prestiżu. Magazynie trójmiejskim”, gdzie pojawiają się jego teksty o gastronomii, kulturze i sztuce. Niedawno ukazał się jego „Zeszyt czasów żałoby” - kompozycja wierszy, krótkich opowiadań i przemyśleń dotyczących śmierci i radzenia sobie w okresie żałoby.

Jak zaczęła się pana przygoda z pisaniem? Gdzie można przeczytać pana teksty? Z jakimi czasopismami współpracuje pan na co dzień?

- „Moja przygoda z pisaniem rozpoczęła się w wieku 10 lat. Przynajmniej ja przyjmuję ten czas za początek. To właśnie wtedy napisałem swoje pierwsze opowiadanie na lekcji języka polskiego. Było o małej dziewczynce, która odkryła tajemniczy ogród i jej zadaniem była ochrona tego terenu przy pomocy zwierząt, zamieszkujących ten teren. Z biegiem lat pisałem jednak bardziej ambitne teksty (śmiech). Teraz moje teksty można poczytać właśnie w czasopiśmie „Prestiż” czy siostrzanym „Biznes Prestiż”, swego czasu także w „Linii”. Oprócz tego publikuję w almanachu twórczości studenckiej „Almanax”, wydawanym przez Wydział Filologiczny UG. Wszystkie numery są dostępne na stronie Koła Naukowego Teoretyków Literatury UG” - opowiada Szymon Kamiński.

Jest pan laureatem kilku nagród literackich. Jakie pana teksty zostały nagrodzone i w jakich konkursach?

- „Tak, udało się wygrać kilka z nich, chociaż nie było łatwo i mam tu na myśli swojego wewnętrznego krytyka, który sabotował moje wszelkie próby wysyłania własnych tekstów na konkursy. Pierwszą nagrodą było 3. Miejsce w konkursie „Jestem stąd – dom na Żuławach”, organizowany przez Muzeum Zamkowe w Malborku. Miałem 14 lat, kiedy napisałem utwór w formie pamiętnika o historii mojej babci Romualdy. Była dzieckiem i wraz z rodziną została przesiedlona z Wołynia na Pomorze. Drugim ważnym wydarzeniem stało się zajęcie 1. miejsca w Ogólnopolskim Konkursie „Piórem Malowane”, organizowanym przez Młodzieżowy Dom Kultury w Krakowie. W tym przypadku ten krótki, bo jednostronnicowy utwór, opowiadał o parze, które nie mogła mieć dziecka. Trzecia sytuacja, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że pisanie jest dla mnie, to wyróżnienie w konkursie „Walizka pełna strachu”, tym razem organizowanym przez nieistniejący już magazyn „Obsesje”. Byłem jedynym nagrodzonym uczestnikiem, nie wyłoniono wtedy laureatów, jednak moje opowiadanie zostało wyróżnione. Podobno za niebanalne ujęcie problemu, jakim jest społeczna nietolerancja”.

Skąd pomysł na „Zeszyt czasów żałoby”? Czy to forma pamiętnika? A może próba poradzenia sobie ze swoją osobistą żałobą? We wstępie prosi pan swoich bliskich, by nie doszukiwali się siebie w pana utworach. Dlaczego? Czytając pana utwory odnosi się wrażenie, że są właśnie o pana najbliższych...

- „Pomysł na „Zeszyt” właściwie pojawiał się wraz z tworzeniem konkretnych utworów. Można powiedzieć, że to forma pamiętnika, ponieważ konkretne frazy, akapity, wiersze pojawiały się w mojej głowie w czasie trwania tych wszystkich trudnych wydarzeń, jakimi były śmierć babci, jej pogrzeb i kolejne dni bez niej. Ja te wszystkie skrawki tekstów zapisywałem w zeszycie właśnie, a następnie w lipcu, czyli miesiąc po wszystkich wydarzeniach, w tydzień napisałem całość. Najważniejsze jednak dla mnie było, żeby rodzina i znajomi nie szukali siebie w tekstach, które powstały. Głównie dlatego, że osią opowieści była śmierć i żałoba, a co za tym idzie – konkretne emocje, jakie się wtedy pojawiały. Reszta stała się tylko środkiem do tego, żeby te emocje przekazać. Chciałem wyrazić, co czuję ja, a przez to przekazać konkretne momenty, które mogę dzielić z innymi, których dotknęła podobna sytuacja. Dlatego nie powiedziałbym, że to utwory o moich najbliższych. Tam ich po prostu nie ma. Jestem tylko ja, emocje i babcia”.

Dlaczego to właśnie tematyka śmierci, żałoby i towarzyszącej jej huśtawce nastrojów została tematem pana tomiku?

- „Tak jak już wspominałem, wydarzyło się to samoistnie. Nie było moim planem napisanie żadnego cyklu. On pojawił się sam. Tworzył się na bieżąco, a ja tylko to wszystko spisałem, co pewnie było pewnym sposobem autoterapii. Dopiero jak już spisałem wszystko, stwierdziłem, że jest to całkiem dobre i że może warto to gdzieś wysłać dalej. I właśnie w ten sposób dostałem propozycje od Wydawnictwa Agrafka”.

Pana utwory są bardzo osobiste, wyłania się z nich obraz rozpaczy i żalu po utracie bliskiej osobie, a także strach przed jej utratą. W jednych wspomina pan babcię, w innych prawdopodobnie ukochaną. Czy utwory nawiązują do pana osobistych przeżyć? Czy są formą pana autoterapii?

- „Nie szukałbym tu jakiegoś mocnego przekazu, jeśli chodzi o ukochaną osobę. W kulturze, w naszym codziennym życiu, w naszych przekonaniach jest zakodowane, że musimy się zakochać, musimy stworzyć rodzinę, musimy kogoś mieć, bo inaczej jesteśmy mniej wartościowi. Ja trochę się temu przeciwstawiam. To, czy mam kogoś, czy nie, nie definiuje tego, kim jestem i kim będę. Są także inne aspekty rzeczywistości, które warto wziąć pod uwagę. Czasami warto spojrzeć na inne relacje, które tworzymy z ludźmi i na pewnym etapie życia mogą one być dla nas wartościowe i wystarczające. Jak na przykład w opowiadaniu „Kurz” – bohater czuje się wybrakowany, czuję społeczną presję na to, żeby kogoś mieć, posiadać dzieci. A on jednak wybiera inną drogę, zwłaszcza że jest świadomy tego, że nie chce tego mieć. Mówi także o katastrofie klimatycznej, która go od tego odwodzi. Nie chce krzywdy kolejnych pokoleń, posiadanie dzieci to jednak wielka odpowiedzialność. Dlatego patrzy na to co ma i na końcu utworu rozumie, że przecież ma miłość. Miłość bliskich. Miłość babci, która, mimo że już nie żyje, to jednak nadal w jakiś sposób otula go swoim uczuciem, jakie przekazywała mu przez tyle lat. Miłość jest jak kurz, „który osiadał na ciele” bohatera. Jest dookoła nas”.

Co chciał pan przekazać innym w swoich utworach?

- „Najważniejszym aspektem było podzielenie się swoimi emocjami i pokazanie, że my, ludzie, jesteśmy do siebie podobni w przeżywaniu śmierci najbliższych i przechodzenia żałoby. Mam wrażenie, że nasze społeczeństwo ma problem z publicznym radzeniem sobie z uczuciami, zwłaszcza tymi trudnymi. Nie umiemy i nie chcemy rozmawiać o śmierci. Trzymamy w sobie wszystko. Natomiast „Zeszyt” mówi, że ja jako człowiek, czuję, cierpię, nie wstydzę się tego. Chcę o tym rozmawiać. Bo to każdego z nas wcześniej czy później dotyczy. I trzeba przez to przejść. Zresztą „Zeszyt” jest taką próbą przechodzenia poszczególnych etapów – od bólu i poczucia straty aż do akceptacji tego nowego stanu rzeczy, jakim jest nieobecność babci”.

Czy pana zdaniem śmierć to koniec wszystkiego, czy jednak przejściowy etap?

- „Chciałbym wierzyć, że jednak przejściowy etap i że gdzieś tam w niematerialnym świecie, są nasi bliscy, którzy czekają na nas, żeby nas przywitać i spędzić razem wieczność. Czy tak jest? Nie wiem. Jednak taką próbę wizualizacji próbowałem przekazać w opowiadaniu „Spotkanie”. Babcia budzi się w świecie, w którym wszystko jest możliwe, co tylko sobie człowiek pomyśli. Ta rzeczywistość jest podobna do naszej, tylko działa trochę na innych zasadach niż znany nam świat. I są tam nasi bliscy, którzy chcą nas przywitać”.

Dziękuję za rozmowę.


Książkę można kupić w księgarniach internetowych. Jeżeli chcielibyście spotkać się z autorem, to będziecie mieli okazję już w sobotę, 4 listopada w Nowym Stawie. W Galerii Żuławskiej o godz. 16:30 odbędzie się spotkanie autorskie z Szymonem Kamińskim, podczas którego również będziecie mieli możliwość kupienia własnego egzemplarza jego książki.


 

Redakcja. Czekamy na Twoje informacje.
Przejdź do komentarzy

Kamery On-Line

Podziel się:
Oceń:
Tagi

Zobacz więcej z kategorii Wiadomości


Komentarze (0)

Dodanie komentarza oznacza akceptację regulaminu. Treści wulgarne, obraźliwe i naruszające regulamin będą usuwane.