Ale dość narzekania. Ostatnie dwa tygodnie w wykonaniu naszej drużyny były – delikatnie mówiąc – średnie. Po dwóch dobrych meczach i zdobyczy 6 punktów w meczach z Czerninem i Ruchem do Malborka zawitał kryzys. Najpierw 0:0 w Gardei, potem porażka 2:5 z WKS Lignowy Szlacheckie. W pierwszej połowie tego meczu Nogat zderzył się z bardzo dobrze poukładaną drużyną. Bardzo dobra gra gości zapewniła im prowadzenie do przerwy 2:0. Nogat podrażniony i zmotywowany w szatni przez trenera rzucił się na przeciwnika, szybko doprowadzając do remisu.
Ambitna postawa nie pomogła.
Fachowcy w pomeczowych analizach sugerowali, że Malborczycy powinni szanować remis i próbować dowieźć wynik meczu do końca, jednak ambitni zawodnicy Nogatu, niesieni fanatycznym dopingiem kibiców, postanowili postawić wszystko na jedną kartę. Błąd obrony w końcówce meczu doprowadził do rzutu karnego, który pewnie wykorzystał napastnik gości. Dwie kolejne kontry zakończyły się golami dla Lignowian i mecz zakończył się wysoką porażką 2:5. Mimo ambitnej postawy gospodarzy, zwycięstwo WKS-u było jak najbardziej zasłużone.
Niekorzystny ciąg meczowego maratonu.
Trzy dni później do Malborka przyjechało zawsze groźne Rodło Trzciano. Mecz był wyrównany, z lekkim wskazaniem na gości. Nie pomógł gol Domachowskiego (drugi mecz z rzędu z golem), a kontrowersyjny rzut karnym podyktowanym przeciwko Nogatowi nie pozwolił na korzystny rezultat, mimo prób Malborżan w końcówce meczu, obrona Rodła okazała się twarda jak biceps Najmana i do końca walczyła o trzy punkty, co im się ostatecznie udało.
Drugiego dnia czerwca podopieczni Krzysztofa Leszczyńskiego udali się do Smętowa, gdzie w okrojonym składzie w meczu bez większej historii ulegli miejscowym 1:3, gola dla Malborczyków zdobył Stolarów.
Przegrana z Rodło Kwidzyn.
Dużo lepsze spotkanie zawodnicy Nogatu rozegrali w ubiegłą niedzielę. Podejmowali oni Kwidzyńskie Rodło. Pierwsza i jedyna bramka w tym meczu padła w pierwszym kwadransie spotkania. Duży błąd sędziego asystenta, który podyktował rzut z autu gościom. Piłka rzucona w pole karne, przedłużenie, strzał gol. Po tej stracie Malborczycy ambitnie walczyli o remis i mieli do tego kilka świetnych okazji. Najlepszą w 90 minucie zmarnował Nowosielski, choć słowo zmarnował jest troszkę na wyrost. Jego strzał z ostrego kąta jakimś cudem wybronił bramkarz gości. Jeśli wspominamy bramkarza, to dwa słowa należą się naszym goalkeeperom. W dwóch ostatnich meczach z powodu kontuzji nie mógł zagrać świetnie spisujący się do tej pory Rybarczyk, w jego miejsce wskoczył Jachimowski, który zaprezentował równie wyborną formę. W Smętowie uchronił drużynę przed blamażem, a w niedzielnym meczu długo utrzymywał Nogat w grze broniąc kilka stuprocentowych sytuacji w tym rzut karny.
Czy pozostaną w A-klasie?
Przed nami maratonu ciąg dalszy. Czeka nas wyjazd do Radostowa, na mecz ze Świtem, a w niedzielę w Gniewie będziemy próbowali urwać punkty Mewie. Zostało pięć kolejek do końca sezonu. Zawodnicy zgodnie deklarują, że nie poddadzą się do samego końca i lipcowe urlopy chcą spędzić w poczuciu dobrze wykonanej roboty na boisku. O utrzymanie w lidze, walczyć bowiem możemy do ostatniej kolejki. Jak wyliczył „Tygodnik Kibica” 9 punktów w 5 meczach powinno pozwolić na utrzymanie się w malborskiej serie A.
Setny mecz w barwach klubu.
W meczu z WKS Lignowy Szlacheckie swój setny mecz rozegrali Szymon Gajewski oraz Marcin Jarząbek. Obaj bardzo chcieli przypieczętować to święto zwycięstwem i zdobyciem gola. Wygranej nie udało się wywalczyć ale Szymon gola strzelił. Jednak był to tak zwany swojak, więc chyba klubowy statystyk nie doliczy tej bramki do dorobku zawodnika. Ten mecz udowodnił jak duży ciężar gatunkowy ma mecz jubileuszowy. Świetnie spisujący się całą rundę Gajewski akurat w tym meczu miał słabszy dzień, co nie zmienia faktu, że cały czas jest filarem defensywy i ciągle chce grać na ataku.
Źródło: FB TP Nogat Malbork