Felicja Sałek, Mieczysław Plaga, Maria Chodakowska, Adelajda Krajnik, Edward Anders, Barbara Braun i Alfons Miszewski to jedni z byłych więźniów obozu Stutthof, którzy nie zabiorą już głosu podczas uroczystości, jednak Ich przesłania pozostały i powinny zostać wysłuchane.
- „Wielu z nich, w kolejnych dziewiątych majach tu powracało. Tu, w miejsce niewyobrażalnego cierpienia. Wracali by przestać być tylko obozowym numerem, by dać świadectwo. By kolejnym pokoleniom przekazywać swoisty testament - nigdy więcej! Nigdy więcej wojny, nigdy więcej znieczulenia i pogardy, nigdy więcej takich miejsc! Banalne, prawda? Ale wielkie zło bywa tak banalne, że aż trudno uwierzyć w jego istnienie" – powiedział Piotr Tarnowski, dyrektor Muzeum, którego przemówienie zostanie opublikowane na stronie internetowej Muzeum. Tam też można oddać hołd i szacunek zmarłym, zapalając Wirtualny Znicz. Z kolei w specjalnie przygotowanej zakładce #Stutthof76 znajdą się okolicznościowe nagrania dotyczące wydarzeń sprzed 76 lat. To właśnie wtedy, wczesnym rankiem, na teren obozu Stutthof weszło dwóch zwiadowców Armii Czerwonej, dając upragnioną wolność. Zakładka #Stutthof76 dostępna będzie w dzień rocznicy o godz. 11.
Z kolei na terenie Muzeum udostępnione będzie miejsce do zawieszenia Wstążki Pamięci - małego symbolu upamiętnienia każdej z Ofiar obozu Stutthof. Jest to element uruchomionego w ubiegłym roku przez Muzeum projektu społeczno - multimedialnego - „To My Jesteśmy Pamięcią!”, którego hasło w obliczu odchodzących Świadków Historii nabiera mocy. Wstążki będą udostępnione od 9 maja do 30 września br. Dla osób i delegacji chcących osobiście oddać hołd ofiarom KL Stutthof, składając kwiaty pod Pomnikiem Walki i Męczeństwa, Muzeum Stutthof zostanie otwarte w godzinach od 11 do 13. Pozostałe części są jeszcze niedostępne dla zwiedzających. Muzeum zostanie z powrotem otwarte 10 maja br.
Relacje ostatnich Świadków - byłych więźniów KL Stutthof, których Przesłania dla pokoleń wybrzmią podczas tegorocznych obchodów 76. rocznicy wyzwolenia obozu.
Felicja Sałek aresztowana została w Starogardzie Gdańskim w 1944 r., za ukrywanie w mieszkaniu radiostacji należącej do Gryfa Pomorskiego. 23 kwietnia 1944 r. została osadzona w obozie Stutthof, pod numerem 34 175, powiedziała: "To co myśmy przeszły w obozie to trudno, trudno opowiedzieć, trudno opisać. Każdy na pewno inaczej przeżywał, każdy jakoś tak inaczej to widział może, ale w każdym razie na pewno nie życzę nikomu, w ogóle nie życzę sobie, żeby to kiedykolwiek się powtórzyło, żeby coś podobnego w ogóle miało miejsce w życiu kogokolwiek z nas. Więc starajcie się być dobrym pokoleniem, nie róbcie sobie krzywdy wzajemnie, bądźcie lojalni wobec swoich bliskich i kochajcie się , kochajcie ludzi tak szybko odchodzą."
- "Zostały wspomnienia, ale takie, że są takie nawroty, że śni mi się obóz, śni mi się często. Wstaję jestem mokry, bardzo często mi się to zdarza i to chyba do śmierci mi zostanie" – to słowa Mieczysława Plagi, który został zesłany 27 stycznia 1944 r. do obozu Stutthof, gdzie oznaczono go numerem 30 695.
- "Nazywam się Maria Chodakowska z domu Filarska, pochodzę z rodziny gdańszczan, ojciec mój był gdańszczaninem od roku już nie pamiętam którego. W każdym razie byliśmy obywatelami Wolnego Miasta Gdańska" – tak przedstawiała się Maria Chodakowska, była więźniarka nr 36 501. Została aresztowana i zesłana do obozu Stutthof za działalność konspiracyjną.
Adelajda Krajnik wspominała: "Kazał mi przyjść do biura i tam zapisali mnie i dostałam numer 11 890 i powiedzieli mi, że teraz już nie masz nazwiska ani imienia tylko masz numer. A numer to znaczy, że numerowali zwierzęta i tak nas ponumerowali jak zwierzęta."
Edward Anders w swej relacji opisał między innymi transport do obozu Stutthof: "Podróż była bardzo podła, były to wagony bydlęce. Nie otrzymywaliśmy napoju ani żadnej żywności . Nic nikogo to nie obchodziło. Dojechaliśmy tuż przed obóz Stutthof. Widzieliśmy ludzi pracujących w polu. Pytaliśmy się dokąd przyjechaliśmy. Nie potrafili nam dokładnie powiedzieć, może nie chcieli. Przekonacie się sami. I faktycznie przekonaliśmy się. Było to piekło na ziemi. Piekło na ziemi". Został zesłany do obozu z powstańczej stolicy, 31 sierpnia 1944 r., wraz z kilkoma tysiącami warszawiaków.
Barbara Braun, była więźniarka nr 101 967, wspominała: "Tamtędy prowadzili też do obozu przyjazdy nowych więźniów Żydów i to też dla mnie było wielkim przeżyciem. Doprowadzeniem tych tłumów Żydów w tych kapeluszach, Żydówki z tymi dziećmi z tobołkami. I Ci Żydzi, którzy szli, pełni nadziei, że już wreszcie odpoczną, że ich prowadzą do baraków, będą tak jak my w tych barakach. A ich prowadzili od razu do spalenia."
- „Jedno mogę przesłanie przekazać młodzieży, która winna dążyć do tego, że aby więcej nic takiego na ziemi i w naszym kraju się nie zdarzyło. Przeżyliśmy tragedię, której nie jest w stanie przekazać żaden film ani żadna sztuka teatralna" – to przesłanie Alfonsa Miszewskiego, który został osadzony w obozie Stutthof w styczniu 1944 r., pod nr 29 791.
Informację i zdjęcia przekazała: Katarzyna Krawczyk, Rzecznik Muzeum Stutthof w Sztutowie