Większość sportowców powie, że ich dyscyplina jest najpiękniejsza. Dlaczego więc pływanie jest najpiękniejszą dyscypliną?
Woda to mój żywioł. Uwielbiam to uczucie, gdy jestem w basenie i woda opływa moje ciało. Bardzo się przy tym relaksuję.
Gdy w 2004 roku Otylia Jędrzejczak zdobywała olimpijskie medale, Ciebie nie było jeszcze na świecie, dlatego podejrzewam, że to nie nią się inspirowałaś?
Nie, nie, jak zaczynałam, to nic nie wiedziałam o pływaniu. Ogólnie cała ta przygoda zaczęła się przez przypadek. Pływałam w małej szkółce, trener zobaczył, że dobrze sobie radzę. Moja obecna trenerka powiedziała wtedy, żebym przyszła na sekcję i zobaczyła, jak to wygląda, bo mam talent.
Rozmawiamy na niedługo przed Twoim treningiem. Jak w Twoim przypadku wygląda taki dzień treningowy?
W dzień szkolny wstaję o 05:20, jem śniadanie, wsiadamy w samochód i jedziemy na trening na 06:00. Sam trening trwa nieco ponad godzinę. Potem szkoła, powrót do domu, obiad i znowu na trening, tym razem dwugodzinny. Wracam z treningu i idę spać.
Dość napięty grafik.
No tak (śmiech).
Powiedz zatem, co Cię mobilizuje do tego, żeby z tego nie rezygnować? Z pewnością pojawiają się jakieś pokusy, chociażby patrząc na codzienne życie Twoich rówieśników.
Czasem zdarzają się momenty załamania, gdzie chciałabym, tak jak inne moje koleżanki, wracać ze szkoły i cały czas się ze sobą spotykać, ale z pływania mam frajdę, mam też sukcesy i to mnie rozwija. Wolę przy tym zostać. Jak mam tak napięty grafik i wiem, co mam robić, to też nie robię różnych głupstw, jak niektóre moje rówieśniczki.
fot. archiwum prywatne
Jak na swój wiek, rzeczywiście osiągnęłaś już sporo. Jak zachowujesz balans pomiędzy pewnością siebie, swoich umiejętności a pokorą, tak żeby za daleko nie odpłynąć?
Jestem nauczona od trenerki i rodziców, żeby szanować swoich rywali. Nie chcę, żeby ludzie odbierali mnie za kogoś, kto jest zbyt pewny siebie, kto uważa siebie za najważniejszą. To tak nie wygląda. Szanuję wszystkich i tak naprawdę dzięki temu chyba mam przyjaciół z tego sportu. Nie chcę być osobą, która się wywyższa. Nie podoba mi się takie podejście.
Na ostatnich zawodach w Zabierzowie mierzyłaś się Wiktorią Ziober czy Małgorzatą Karbownik. Jak wpływa na Ciebie rywalizacja z naprawdę dobrymi zawodniczkami? Jest to dodatkową motywacją czy dodatkowym stresem?
Wiktoria i Gosia to rzeczywiście bardzo mocne zawodniczki. Jak usłyszałam, że będą na zawodach, to doszedł trochę stres. Myślę, że był to jednak taki dobry stres, bo bardzo się spięłam przed startami z nimi i to zaowocowało tymi czasami, które zrobiłam.
Powiedziałaś, że w wodzie się relaksujesz, jednak musi to być niemały wysiłek, skoro pływanie angażuje każdą partię ciała.
Mimo że na treningach mam wycisk i daję z siebie wszystko, to zawsze pod koniec treningu jest taki moment, gdy mogę tak jakby się zaprzyjaźnić z wodą. To są chyba te najlepsze chwile, kiedy czuję, że to jest właśnie to.
A które style najbardziej Ci odpowiadają?
Najlepiej czuję się w dowolnym i motylkowym, a najgorzej w klasycznym. Z jednej strony żaba jest dynamicznym stylem, ale wolę coś, gdzie mogę się tak jakby wyżyć, a w żabie nie mogę tego zrobić.
Inna bardzo dobra zawodniczka z Malborka, Alicja Krauze, zamieniła pływanie na triathlon. Czy też widzisz taką opcję, że w przyszłości może coś się pozmieniać?
Na ten moment nie chcę rezygnować z tego, co robię, nie czuję potrzeby zmieniania sportu. Na pewno chcę się rozwijać w kierunku pływania.
fot. archiwum prywatne
Zostając przy malborskim pływaniu, na jakim poziomie są trenerzy w naszym mieście?
Dla mnie podstawą jest właśnie trener. Ja trafiłam na świetne trenerki, które bardzo dobrze prowadzą zawodników, bardzo rozważnie i rozsądnie podchodzą do każdego z osobna. Na każdego mają jakiś sposób, żeby mu pomóc, kiedy przykładowo już się komuś nie chce lub gdy mają inne kryzysy. Nawet w tej szkółce, w której zostałam zauważona, trenerzy są bardzo dobrzy.
A jak wygląda struktura malborskiego klubu?
Mamy cztery tory i około czterdziestu zawodników. Cały czas można się do nas zapisywać, tylko wcześniej musi to być zweryfikowane przez nasze trenerki, które sprawdzają, czy dane osoby już się nadają. Moje trenerki mają jednak szerokie ramiona, naprawdę wszystkich obejmą i nauczą tego, co robimy na treningach.
Przychodzą jednak do Was tylko osoby, które już potrafią pływać?
Tak, tam nie przychodzą ludzie, którzy nie umieją pływać. Zazwyczaj jest tak, że ci, którzy chodzą na kursy, są wyłapywani przez trenerki. Mówi się im wtedy przykładowo: "masz talent, masz predyspozycje, chodź do nas na trening, zobaczysz, czy ci się spodoba".
Nieraz spotkałem się z opiniami, że ludzie nie chcą chodzić na malborski basen, bo albo jest za płytki, albo po prostu się nie nadaje. Patrząc na Twoje sukcesy, można powiedzieć, że jednak do czegoś się nadaje. Co możesz powiedzieć o naszym miejski basenie?
To ciężki temat (śmiech). Jeżdżę na dużo zawodów i widzę różne baseny, niektóre są tak wielkie, że aby przejść z trybun na basen, trzeba pokonać 20 korytarzy. No nasz basen jest marny. Da się na nim przygotować, ale na pewno byłoby dużo lepiej, gdyby był bardziej solidny, nie z 23 metrami, tylko tak, jak powinno być, czyli 25 metrów. To też jest duża różnica przy pływaniu.
fot. archiwum prywatne
Dlaczego warto zacząć przygodę z pływaniem?
Jeśli chodzi o młode organizmy, to moim zdaniem pływanie bardzo rozwija. Nie chodzi tylko o samo ciało, ale także o psychikę. Zauważyłam, że osoby, które pływają, są dużo dojrzalsze niż osoby z zewnątrz. Systematyczność, momenty, kiedy nie ma się już sił i trzeba z siebie wyciągnąć te końcówki, to wszystko bardzo pozytywnie wpływa na naszą psychikę.
Powiedz nam więcej o Twoich najbliższych celach, a także tych z nieco dalszej przyszłości.
Chcę się dostać do pierwszej dwudziestki w kategorii open, żeby móc brać udział w zawodach seniorskich, jak Grand Prix Seniorów czy Mistrzostwa Polski. Do tego teraz się przymierzam. Najważniejsze zawody mam w czerwcu, muszę dać tam z siebie wszystko, obecnie jestem w trakcie przygotowań. Z tych dalszych planów, no to chyba tak, jak zawsze mówią sportowcy, czyli Igrzyska.