Z pełną treścią ulotki można zapoznać się na załączonym zdjęciu do artykułu. Największe kontrowersje w treści ulotki budzi sformułowanie związane z linczem na Antonim Fili.

Przy tym określeniu kryje się co prawda przypuszczenie, obawa, ale też może być odczytywane jako zawoalowana groźba.

Zapytaliśmy adresata tego niewątpliwie ataku, co sądzi na ten temat.

- We wtorek zgłosiłem, że taki fakt miał miejsce na policję – stwierdził Antoni Fila. - Stałem się osobą publiczną i na takie ataki zdążyłem nabrać grubszej skóry. Nie obrażam się o byle co, jednak namawianie do linczu to już poważna sprawa. A tak to traktuję. Zidentyfikowałem autora i już wysłałem dowody na policję. Uważam za inspiratora tych działań burmistrza, bo styl treści ulotki jest podobny do głoszonych w niedawnej rozprawie o zniszczenie baneru.

Nawet nie pytaliśmy czy przedsiębiorca pod wpływem kolportowanych treści zdejmie baner. Wydaje się oczywiste, że nie zrobi tego.

Zapytaliśmy też Waldemara Fierka, wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej w Sztumie czy słyszał o pojawieniu się tych ulotek.

- O ulotkach mówiących m.in. o linczu opowiedział mi kolega – mówi wiceprzewodniczący. - Widziałem zdjęcie tej ulotki w internecie i wiem, że pojawiła się ona np. przy markecie Netto. Moim zdaniem nie wolno mówić o linczu. Jest to karygodne! Nie pochwalam tego typu nawoływań, ani też poprzednich działań pana Fili odnośnie wywieszenia baneru godzącego w burmistrza i miasto. Takimi banerami ośmiesza się nasze miasto i mieszkańców. Nie dziwię się niektórym ludziom, że nie wytrzymują nerwowo... U nas jest trochę jak z PO i PiS w małej skali. Nie potrafimy się porozumieć, a tracą na tym mieszkańcy i wizerunek Sztumu. Jeżeli panowie Antoni Fila i burmistrz Leszek Tabor mają coś do siebie, to może powinni stanąć w jakieś szranki i wyjaśnić to sobie?

Dodajmy, że we wtorek tych swego rodzaju „oświadczeń” zauważyliśmy więcej. Jednak już w środę to się nie udało. Zapewne ktoś mógł pozrywać, te przecież, obraźliwe treści...