2025 rok zapowiada się jak prawdziwe tsunami w kwestii wielu regulacji podatkowych, co podkreśla dr Anna Wojciechowska z Solveo Advisory i ekspertka BCC. To m.in. zmiany w naliczaniu składki zdrowotnej, wprowadzenie kasowego PIT, nowy limit prowadzenia ksiąg rachunkowych, nowelizacja przepisów o podatku od nieruchomości oraz JPK CIT. Jak stwierdza była naczelnik Wydziału Kontroli Podatkowej Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku, modyfikacje dotkną zarówno tych najmniejszych, jak i największych podatników.
– Podstawowym postulatem wobec rządzących na kolejne lata jest ograniczenie ilości zmian w prawie podatkowym i pośpiechu przy ich wdrażaniu. Oczekujemy większej stabilności i przewidywalności w 2025 roku. Liczymy na to, że zostanie wprowadzona zasada, iż ustawy ingerujące w prowadzenie działalności gospodarczej będą wchodzić w życie z co najmniej półrocznym vacatio legis. Chociaż propozycja takiego przepisu została zaproponowana w 2024 roku w ustawie deregulacyjnej, wciąż nie doczekaliśmy się jej uchwalenia – komentuje Przemysław Pruszyński, dyrektor Departamentu Podatkowego w Konfederacji Lewiatan.
Jak przekonuje radca prawny Filip Smakowski, dyrektor Pionu Podatkowego w Mariański Group, w systemie podatkowym brakuje stabilności i przewidywalności. Według eksperta, wystarczy wspomnieć, ile szkód wyrządziła sama tylko zapowiedź ze strony Ministerstwa Finansów zmian w opodatkowaniu fundacji rodzinnych. A przecież równie negatywne innowacje szykowane były dla podatników korzystających z ulgi IP Box albo tzw. estońskiego CIT-u. Nawet dobre rozwiązania podszyte są ciągłą niepewnością.
– Zmiany w składce zdrowotnej, choć ostatecznie korzystne dla przedsiębiorców, zostały uchwalone na ostatnim posiedzeniu Sejmu, z pominięciem konsultacji z zainteresowanymi. Wcześniej mieliśmy festiwal przepychanek pomiędzy partiami rządzącymi o to, czyja propozycja ostatecznie zostanie przyjęta. Takie działanie oczywiście nie służy przewidywalności i stabilności prawa podatkowego – dodaje Przemysław Pruszyński.
Jak przekonuje prof. Witold Modzelewski, prawo podatkowe i system fiskalny wymagają ciągłego poprawiania. Czasem nie robi się tego z nie do końca zrozumiałych powodów. Można się domyślać, że nie ma na to politycznego zapotrzebowania. Skuteczne poprawki są niepopularne i mogą przynieść spadek notowań rządzących. W związku z tym problematyka fiskalna jest na dość odległym miejscu w strukturze istotności spraw, którymi zajmuje się obecnie władza. Płacimy już za to niewyobrażalnym deficytem budżetowym. Z kolei Przemysław Pruszyński zaznacza, że bardzo duże nowelizacje, czyli globalny minimalny CIT i podatek od nieruchomości, weszły w życie w końcówce 2024 roku. Proces legislacyjny prowadzony był pod presją czasu. Wiadomo już, że czekają nas kolejne nowelizacje w celu usunięcia błędów i wątpliwości.
– Przykładem złej legislacji są wprowadzone pod koniec ubiegłego roku tzw. wakacje składkowe. Przeciętny przedsiębiorca, aby zaoszczędzić w roku ok. 1600 zł, musi złożyć odrębny wniosek, podpisać go, zweryfikować i czekać na wydanie przez ZUS stosownej decyzji. Trwa to nawet kilka tygodni i wymaga biurokratycznej aktywności przedsiębiorcy oraz dodatkowej pracy po stronie organu rozpatrującego wniosek. Biurokracja sprawia, że słuszny z założenia projekt wakacji składkowych, staje się uciążliwym, czasochłonnym i kosztownym – mówi Marek Niczyporuk, doradca podatkowy z kancelarii Ars Aequi.
Natomiast dr Wojciechowska zwraca uwagę na przepisy ustawy o CIT, określające obowiązek stosowania mechanizmu pay&refund przy poborze podatku u źródła. Ich praktyczne zastosowanie od początku budziło szereg istotnych wątpliwości. Minister Finansów wydał już w związku z tym 2 projekty objaśnień podatkowych – pierwszy w 2019 roku, a kolejny – w 2023 roku. Jednak żaden z nich nie wyszedł poza fazę projektu. Od maja ub.r. prowadzone są w resorcie finansów szeroko zakrojone konsultacje z udziałem przedstawicieli przedsiębiorców. Efektów tych prac – w postaci objaśnień podatkowych – nadal brakuje. Zdaniem ekspertki BCC, to jedna z kwestii, która wymaga pilnego uregulowania w 2025 roku. W przeciwnym razie firmy będą w dalszym ciągu narażały się na spory z fiskusem.
– Rząd powinien też zająć się postulowanymi przez przedsiębiorców zmianami dot. CIT-u estońskiego. Myślę tu m.in. o wyeliminowaniu z obowiązku uwzględniania we wskaźniku przychodów wynagrodzeń związanych ze sprzedażą własnych wierzytelności spółki, np. w ramach faktoringu. Przypominam też o braku możliwości posiadania przez podatnika opodatkowanego ryczałtem CIT jakichkolwiek udziałów czy akcji w innych spółkach, nawet jeśli miałoby ono charakter przejściowy, a wręcz niezależny od woli podatnika – stwierdza Marek Niczyporuk.
Do tego dr Wojciechowska sugeruje zmiany związane z grupą VAT, którą może utworzyć co najmniej dwóch podatników VAT powiązanych finansowo, ekonomicznie i organizacyjnie. To rozwiązanie pozwala na uproszczenie transakcji dokonywanych pomiędzy członkami grupy, gdyż nie trzeba ich dokumentować fakturami. Jak zaznacza ekspertka BCC, z dostępnych danych wynika, że od początku 2023 roku do 9 września 2024 roku powstało zaledwie 40 grup VAT. Mimo że podobne regulacje z powodzeniem funkcjonują w innych krajach, polskie firmy negatywnie oceniają ich aktualny kształt. Jeżeli w 2025 roku nie dojdzie do istotnej nowelizacji w tym zakresie, przepisy pozostaną niszowe czy wręcz, w skali całej gospodarki, martwe.
– Do wyższych stawek podatkowych albo określonych rozwiązań biznes się dostosuje. Ale brak pewności co do tego, czy reguły gry się zmienią w jej trakcie, jest wciąż mocnym obciążeniem, zwłaszcza dla podejmowania nowych inwestycji w Polsce, których wciąż jest u nas zbyt mało – podsumowuje ekspert z Mariański Group.